FESTIWAL FILMOWY "KinoPozaKinem FILMOWA GÓRA 2011"


Kino Rosyjskie rozpocznie pokazy Dni Konsumpcji Filmowych

W środę 16.02 Filmowa Góra powtórnie startuje z pokazami Dni Konsumpcji Filmowych.  Filmożarcie już na stałe wraca do kalendarium spotkań klubowych w zielonej Górze.  W nowej filmowej sali Klubu "4 Róże dla Lucienne" Filmożercy w ramach lutowych spotkań będą mogli się zapoznać z współczesnym kinem rosyjskim. Jako pierwsze dania Filmożercy będą mogli skonsumować "CZTERY"  i WSZYSCY UMRĄ A JA NIE.



CZTERY

reż. Ilia Chrżanowskij


Adaptacja powieści Michaiła Sorokina najbardziej skandalizującego autora postsowieckiej Rosji. Troje nieznajomych sobie ludzi spotyka się w środku nocy w barze. Kolejno zaczynając snuć konfabulacje na własny temat: Handlarz mięsem Oleg przedstawia się jako tajny pracownik administracji Prezydenta Rosji, prostytutka Marina twierdzi, że zajmuje się reklamą tajemniczych jonizatorów, stroiciel fortepianów Władymir (znakomita rola Siergija Sznurowa, lidera zespołu Leningrad) przekonuje, że pracuje w laboratorium, gdzie od półwieku z powodzeniem klonuje się ludzi. Czy ich zupełnie nieprawdopodobne historie, to jedynie alkoholowe fantacje? Film zdobył wyróżnienia na wielu Festiwalach Filmowych na całym świecie. został nagrodzony min. w Seattle, Roterdamie i Atenach.



ZOBACZ ZWIASTUN FILMU


WSZYSCY UMRĄ A JA NIE

"Wsie umrut a ja ostanus"

reż. Walerija Gaj Germanika


"Wszyscy umrą, a ja nie" to film o rosyjskich dzieciakach, przypominający słynne "Dzieciaki" Larry'ego Clarka. Nic tu nie jest słodkie, łatwe i przyjemne. Całość osnuta została tu wokół zbliżającej się wielkimi krokami dyskoteki szkolnej.

Obserwujemy trzy nastolatki, przyjaciółki z jednej klasy: Katy, Viki i Zhannę. W jednej z pierwszych scen dziewczyny składają do ziemi zdechłego kota i do towarzystwa chowają razem z nim dwie żywe, złote rybki. W międzyczasie płaczą, ekscytują się imprezą, rozmawiają o seksie. Gdy wracają do domu zderzają się ze ścianą, kompletnym niezrozumieniem. Jedni rodzice leżą w pijackim zamroczeniu na kanapie, spoglądając tępo na meblościankę, a potem biorą się za maltretowanie swojego dziecka. Inni zaś robią wszystko, by nie rozpadł im się wyidealizowany obraz swojej pociechy.

I tak to się kręci. Dziewczyny miotają się w swojej młodości jak w klatce: uciekają z domu, wykradają się na papierosa, w łazience wyciągają żyletki i tną sobie ręce. Zaklinają rzeczywistość, krzyczą: niech umrą dorośli, a potem przysięgają sobie dozgonną przyjaźń. Nic z tego nie będzie, jakiekolwiek uczucie, jakiekolwiek więzi nim zdążą się naprawdę narodzić już umierają. Jeszcze przed chwilą przysięgające sobie wierność przyjaciółki bez namysłu i bez trudu łamią przysięgę, byle tylko dostać się na upragnioną imprezę.

We "Wszyscy umrą, a ja nie", fabularnym debiucie rosyjskiej dokumentalistki Valeriyi Gai Germaniki, który nagrodzono w Cannes, jest wszystko to, co widzieliśmy już nie raz w tego typu filmach. Jest pokątny seks, młodociane gangi zastraszające słabszych, jest ćpanie i oczywiście chlanie. Kompletnie anachroniczna szkoła, która nie potrafi sprostać nowym czasom, kompletnie nieprzygotowani do rodzicielstwa dorośli.

Rosyjska reżyserka nie boi się pokazywania okrucieństwa dzieciaków, ich podłości, agresji, nad którą nie potrafią zapanować. Obok tego buduje jednak inne płaszczyzny, szuka czegoś więcej w swoich bohaterkach niż degeneracji. Czy odnajduje jakąś niewinność? Niekoniecznie, raczej kruchość. Pod skorupą, która musiały w sobie wytworzyć, by do końca nie zjadł ich świat, kryją się marzenia z piaskownicy, bezradność, lęk przed odrzuceniem. Wyautowana z paczki dziewczyna mówi do przypadkowo spotkanego chłopaka, jak to trudno być samemu i nie mieć z kim porozmawiać. Inna pali drewnianą kukiełkę, bo wierzy, że w ten sposób rzuca czar na swoją rywalkę, która podrywa jej wymarzonego kochanka. Jeszcze inna z błyskiem w oku cieszy się jak dziecko na myśl o imprezie, w myślach układając zabójczo sprytny plan zdobycia puszki piwa, o którym potem będzie mówić, że jest dobre, bo szybko uderza do głowy.

Germanika, pewnie dlatego, że sama ciągle wygląda jak bohaterka swojego filmu, znalazła jakimś cudem sposób by dotrzeć do młodych i ich otworzyć. "Wszyscy umrą, a ja nie" przekonuje do siebie autentyzmem i intensywnością. Przez cały czas ma się wrażenie, że grające główne role aktorki nie mówią napisanej roli, ale mówią siebie, sobą, po swojemu. Klną, wpadają w egzaltację, próbują być luźne.

Film wywołał w Rosji potężny skandal, w festiwalowym katalogu Lubuskiego Lata Filmowego znalazłem fragment recenzji oburzonego rosyjskiego krytyka filmowego Ala Kratina: "Wasza opinia na temat tego filmu będzie ściśle uzależniona od tego, co myślicie o oglądaniu półnagich, naćpanych nastolatek". Cóż, stawianie w ten sposób problemu wydaje się cokolwiek niepoważne. Można oczywiście odwracać wzrok od świata i śpiewać sobie, że jest on zamieszkiwany przez ludzików z waty cukrowej. Germaniki nie interesuje jednak taka zabawa, i całe szczęście.

ZOBACZ ZWIASTUN FILMU

 

Od 2010 roku Filmowa Góra nominuje do Nagrody Polskiego Kina Niezależnego im. Jana Machulskiego


Wspiera nas:


Współorganizatorzy FG:





Wyszukiwarka

Odwiedziny


Wczoraj : 139