Dziś rozpoczyna się 62. edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes, najważniejszej imprezy filmowej na świecie. Na otwarcie widzowie obejrzą animowany film studia Pixar zatytułowany "Odlot". Przed jury pod wodzą Isabelle Huppert bardzo trudne zadanie, a przed widzami wiele znakomicie zapowiadających się tytułów. Święto kina od kilku dni przepowiada obwieszona billboardami aleja La Croisette, której obecny krajobraz bardziej niż nadmorski widoczek przypomina dzieło szalonego artysty. Olbrzymie reklamy - pośród których większość nie ma nic wspólnego z oficjalną selekcją francuskiej imprezy - uderzają w przechodniów mieszanką nieokiełznanych barw i znajomych twarzy. Na wielkich planszach można więc zobaczyć reklamy "Shutter Island" Martina Scorsese, "Opowieści wigilijnej" Roberta Zemeckisa z Jimem Carreyem w kilku rolach, "Twelve" Joela Schumachera czy "Chloe" Atoma Egoyana. Jest nawet teaser-plakat będącego w postprodukcji horroru "Nostalgia anioła" Petera Jacksona. Oczywiście wszystko to produkcje, których premiery odbędą się dopiero za kilka miesięcy, ale jak co roku zapobiegawczy dystrybutorzy nie marnują czasu, by zainteresować swoimi nadchodzącymi produkcjami wielotysięczną publiczność canneńskiego festiwalu. A zamieszanie jest jak zwykle spore - miejsca w najdroższych nawet hotelach, hostelach i apartamentach są zarezerwowane od kilku miesięcy, restauratorzy bezczelnie windują ceny, a na każdym kroku spotkać można nagabywaczy z ulotkami i absurdalnymi usługami.

Wszystko (czyt. pieniądze) wydaje się, więc być na swoim miejscu. Jeśli jednak wyrwiemy się z objęć zgiełku La Croisette i zagłębimy w tegoroczne statystyki, sytuacja prezentuje się nieco mniej różowo. Światowa recesja wciąż jeszcze zbiera swoje żniwo, co zaowocowało wycofaniem się części inwestorów, odwołaniem kilku wielkich przyjęć (w tym corocznej imprezy Vanity Fair), a okoliczna zatoka dość niechętnie wypełnia się jachtami milionerów. Nawet tegoroczny program wydaje się być skalkulowany na potrzeby kryzysu - pośród 20. filmów z konkursu głównego, zdecydowana większość pochodzi od uznanych i rozpoznawalnych twórców (czterech z nich ma już nawet Złotą Palmę na koncie!). Paradoksalnie jednak nie wróży to festiwalowi kłopotów. Wręcz przeciwnie - tegoroczny konkurs zapowiadany jest jako pojedynek tytanów - w końcu ma się w nim zmierzyć nie byle kto: Pedro Almodovar, Quentin Tarantino, Lars Von Trier, Michael Haneke, Ang Lee, Park Chan-wook. Takich nazwisk Cannes nie miało już od dawna, a dla potencjalnego widza oznaczać może to tylko jedno - duże emocje.

Tych na festiwalu brakować na pewno nie będzie, zwłaszcza, że pośród oficjalnej selekcji znalazło się kilku nieprzewidywalnych ekstremistów. Wystarczy spojrzeć w niektóre opisy z festiwalowego katalogu - Tarantino najpewniej skąpie publiczność w krwi hitlerowskich żołnierzy, nowe dzieło Gaspara Noe wywoła niemniejsze emocje niż jego "Nieodwracalne" przed paroma laty, Sam Raimi będzie straszył nocnymi pokazami "Drag Me to Hell", Park Chan-wook nie będzie oszczędzał ofiar swej wampirzej opowieści, a o horrorze Larsa Von Triera już teraz krążą legendy podparte szalenie drastycznymi urywkami pokazywanymi na targach w Berlinie. Czym byłoby jednak Cannes bez gatunkowego zróżnicowania? Imprezę rozpocznie "Odlot", najnowsze dziecko wytwórni Pixar, a w programie nie zabraknie innych subtelnych akcentów - komedii muzycznej Anga Lee, melodramatu Jane Campion, czy słodko-gorzkiej historii Kena Loacha.

 

Lista filmów Konkursu Głównego Cannes 2009: