FESTIWAL FILMOWY "KinoPozaKinem FILMOWA GÓRA 2011"


XXVII Forum "Wokół kina". Pujszo i Deląg rozśmieszają
Z kraju
Ruszyło XXVII Forum "Wokół kina". Tym razem na miasto goszczące kiniarzy i dystrybutorów wybrano malowniczą, położoną na Jeziorakiem, Iławę. Tradycyjnie już branżowa impreza jest pretekstem do rozmów na temat rynku, jego możliwości i rozwoju, jak też prezentacją ekranowej oferty firm wprowadzających do naszych kin nowe tytuły. Wczoraj, w dniu otwarcia, swoje propozycje pokazała żegnająca się z dystrybucją kinową firma SPI. Z kolei dystrybutor 35mm pokazał rosyjski film pod tytułem "Słowo jak głaz", którego recenzje prezentujemy w dalszej części tekstu.
Tradycyjnie kolejne już Forum otworzył Prezes Zarządu Stowarzyszenia "Kina Polskie" Zbigniew Żmigrodzki. Poza ofertą filmową zwrócił on uwagę na spotkania poświęcone tematyce branżowej. Już dziś odbędzie się dyskusja dotycząca zmianom technologicznym w produkcji i dystrybucji filmowej. Uczestników iławskiego spotkania czeka również panel nawiązujący do kwestii prowadzenia rozpowszechniania czyli prawa autorskiego, współpracy dystrybutor-kino, wykorzystywania danych rynkowych do programowania kin. Od jakiegoś też czasu motywem przewodnim następnych spotkań jest też cyfryzacja.
O wyżej wymienionych sprawach będziemy pisali w niezależnych relacjach z Forum. Widzów jednak szczególnie powinno interesować to, co będą niedługo mogli zobaczyć w kinach. We wtorkowe późne popołudnie swoją propozycję zaprezentowała firma SPI, która jak już niedawno informowaliśmy kończy swoją działalność na polu dystrybucji kinowej. Wprowadzone w niedługim czasie przez nią filmy będą ostatnimi firmowanymi marką SPI, a pozostałe tytuły przejmie Forum Film Poland.
Już teraz dystrybutor pokazał mocno rozbudowany zwiastun najnowszej polskiej komedii pod tytułem "Komisarz Blond i wszystko jasne", którego premiera planowana jest pod koniec roku. Zwiastun pokazano z cyfrowego nośnika więc zbyt ładnie to nie wyglądało, ale komediowy potencjach w filmie dostrzegliśmy. W głównych rolach Mariusz Pujszo i Paweł Deląg, a także piękne panie Anna Dereszowska oraz Agnieszka Więdłocha. Wszystko razem aż nadto odnosi się do słynnego i niepowtarzalnego cyklu przygód inspektora Clousoe z serii "Różowa Pantera", czyli slapstickowa komedia pomyłek mocno podsycona farsą. Czekamy na efekt końcowy i liczymy na dobrą zabawę.
Fanów Jasona Stathama ucieszy z pewnością fakt, że jego bohater z "Adrenaliny" jednak przeżył i powróci w filmie "Adrenalina 2. Pod napięciem". Co tu opisywać, będzie niewiarygodnie, szybko i zamierzenie lub nie dowcipnie. Ale chyba jedynie dla absolutnie wiernych wyznawców gatunku.
SPI przygotowało też rzecz zdecydowanie z górnej półki. To biografia słynnej projektantki i emancypantki Coco Chanel. W głównej roli Audrey Tautou. Film w reżyserii Anne Fontaine poza historią powinien też zachwycić osoby wrażliwe na konkursowe kategorie: kostiumy i dekoracje. W sumie wygląda to wszystko wielce obiecująco. Premiera filmu "Coco Chanel" już pod koniec czerwca.
Kolejny tytuł to taneczno-muzyczny "Fame" nawiązujący do słynnej "Sławy" z roku 1980. Musical o słuchaczach szkoły artystycznej na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zyskał ogromną popularność. Czy kolejna jego wersja, chociaż może bardziej adekwatnym sformułowaniem byłaby wariacja, powtórzy ten sukces? Film tego rodzaju mają w naszym raju swoja publiczność, więc powinno być dobrze.
W przypadku firmy 35mm nie ujrzeliśmy wczoraj żadnego spotu poza zapowiadającym kolejną edycję festiwalu "Sputnik nad Warszawą". Dystrybutor pokazał za to swój najnowszy film pod tytułem "Słowo jak głaz".
Tytuł ten w reżyserii Alieksieja Mizgiriowa został nagrodzony za debiut na Festiwalu "Kinotawr" w roku 2007. A jest to obraz zdumiewający, szczególnie jeśli jest się posiadaczem wiedzy na temat jego festiwalowych sukcesów. Owszem dobrze pomyślany scenariusz, a w efekcie sama historia prostego, ambitnego chłopaka z prowincji, który odkrywa współczesną Moskwę może intrygować i budzić nadzieję na ostre, bezkompromisowe kino, ale w parze z potencjałem, jaki w nim drzemie, idzie także kicz oraz nieznośna manieryczność. Skutek jest taki, że "Słowo jak głaz" ogląda się z ciężkim poczuciem obowiązku oglądania, a nie z czystą satysfakcją. Na ile jest to poruszające, a nawet chwilami wstrząsające przeżycie, na tyle film po prostu irytuje i niezamierzenie śmieszy.
Głównym bohaterem obrazu Mizgiriowa jest młody żołnierz po demobilizacji, który przybywa do, w jego mniemaniu, niemal mitologicznej Moskwy i tu zderza się z jej prawdziwym obliczem. Szukając wartości dodatniej filmu trzeba właśnie przyjrzeć się proponowanemu przez reżysera gorzkiemu portretowi stolicy "matuszki Rosji". A nie jest to panorama rodem z turystycznego przewodnika. To miasto gnije. Jest zepsute i zdeprawowane. Prawo ustanawia pieniądz, a największymi przestępcami okazują się być skorumpowani struże porządku publicznego. Nawet naiwny i prostolinijny Anton, który odkrywa dla nas taką, a nie inną Moskwę nie stanowi dla tego wizerunku kontrapunktu. W tym chorym świecie, jego idealizm, ale też życiowe upośledzenie dopełniają jedynie poczucia wszechobecnej patologii. I póki jest to kino społeczne, jeszcze się ono jakoś broni. Kiedy zaczyna być to dramat "owieczki w świecie wilków" coś się psuje i przestaje dobrze wyglądać. Wreszcie sporym problemem jest też sam bohater tej z goła kłopotliwej opowieści.
Autor filmu z pewnością wie dlaczego główna rola w "Słowie jak głaz" przedstawia się właśnie tak. My możemy się jedynie tego domyślać, co wcale nie ułatwia jej odbioru. Tymczasem Anton to specyficzna postać. Przyjeżdża do Moskwy w poszukiwaniu nowego, lepszego życia. Przekonany, że wysłane mu do wojska przez kuzynkę zdjęcie jest dowodem jej do niego uczucia, chce się z nią ożenić. Przy tym, co chwila wygłasza dumne, buńczuczne kwestie, demonstrując swoją nieugiętość, nieprzejednanie oraz twarde zasady. Ten młody chłopak sprawia wrażenie osoby niedołężnej emocjonalnie, za którą zresztą jest też przez otoczenie brany. Problem w tym, że nie budzi on ani współczucia, ani sympatii, nawet wtedy kiedy bierze sprawy w swoje ręce i robi dookoła "porządek". To postać, której życzy się wręcz porażki, zwłaszcza kiedy zaczyna ona prześladować, w imię miłości, własną kuzynkę, jedyną w tym otoczeniu osobę budzącą miłe odczucia. Trudne to i zaskakujące zarazem, gdyż model to w kinie żadko spotykany. Ale może takie też było zamierzenie twórcy filmu, aby nic w nim nie było łatwe do przewidzenia i przyswojenia.
Może, ponieważ mimo tych atrybutów "Słowo jak głaz" oryginalnością nie grzeszy z finałem blisko nawiązującym do klasyki czyli "Taksówkarza" Martina Scorsese. W sumie wszystko to przerysowane, sztuczne i śmiertelnie poważne. Film dla zatwardziałych wyznawców siermiężnej rosyjskiej poetyki. Dobrze i umiejętnie użytej stanowiącej niepodważalny walor, przesadzonej odbierającej filmowi jego witalność oraz wyrazistość. Wytrwałym i bardziej wyrozumiałym widzom należy życzyć mimo wszystko powodzenia.

(źródło: www.stopklatka.pl autor: Artur Cichmiński)
 

Od 2010 roku Filmowa Góra nominuje do Nagrody Polskiego Kina Niezależnego im. Jana Machulskiego


Wspiera nas:


Współorganizatorzy FG:





Wyszukiwarka

Odwiedziny


Wczoraj : 96